środa, 26 kwietnia 2017

Warstwowy omelet ze szpinakiem [Lowcarb, keto, bez curku, zajebisty, omlet, fit śniadanie]

Warstwowy omelet ze szpinakiem [Lowcarb, keto, bez curku, zajebisty, omlet]

Z tego przepisu również mogą korzystać moi podopieczni, jako śniadanie :).

Wygląda wspaniale, a smakuje – jeszcze lepiej!

Składniki:

Jaja (u mnie 5)
30g smalcu (według uznania, dobrze by było, żeby był bez skwarek – nie będzie się przypalał)
dwie garście szpinaku baby
Łyżka mąki kokoswoej

Przygotowanie:

Całośc mieszamy i pozostawiamy na chwilę do zestygnięcia (pamiętamy o tym – że mąka kokosowa absorbuje wodę z otoczenia). Po czym wykładamy wszystko na rozgrzaną patelnię.


Ja mam taki patent na omlety, że po prostu – daję mały ogień i smaże około 7 do 10 minut pod przykryciem. Zostawiam patelnię na całą noc na piecu i rano (czyt. Jem tylko wieczorami – protokół Intermitting Fasting mam gotowy, pyszny i nie przypalony omlet :).  




czwartek, 20 kwietnia 2017

FIT NALEŚNIKI Z MĄKI KOKOSWEJ [LOWCARB, KETO, PANCAKES]

FIT NALEŚNIKI Z MĄKI KOKOSWEJ [LOWCARB, KETO, PANCAKES]

Mąka koskosowa jest wspaniałą alternatywą co do tego co jemy. Ale: Niestety jak to mawiał mój dziadek: z tej mąki – chleba nie będzie.

Naleśniki z samej mąki kokosowejszybko się kruszą. Znalazłem sposób w jaki można je otrzymać w dużo lepszej wersji:)


Składniki (na jeden naleśnik)

1 jajo
łyżeczka mąki kokosowej
łyżeczka mąki z tapioki (alternatywa – mąka ziemniaczana)
70-100ml wody

Mieszamy wszystko naraz i odczekamy chwilę aż mąka kokosowa zaapsorbuje wodę z naczynia.

Wylewamy wszystko na rozgrzaną teflonową patelnię i smażymy z dwóch stron.














sobota, 8 kwietnia 2017

Schabowy w panierce bez węgli [LC, keto, lchl, fit kotlety, keto]

Schabowy w panierce bez węgli [LC, keto, lchl, fit kotlety, keto]

Każdemu z nas przyjdzie chyba smak na kotleta schabowego. Ja najbardziej preferuje takiego z solidną kością. Jednak ilość bułki tartej, mąki oraz oleju rzepakowego może zniszczyć nasze plany o idealnej sylwetce. Znalazłem prosty sposób w jaki możesz po pierwsze: zaskoczyć rodzinę a po drugi: stworzyć idealny posiłek :).

Składniki:

-Schabowy z kością
-1 jajko
-30 g mąki kokosowej
-20g smalcu

Przygotowanie.

Kotleta rozbijamy i nacieramy według własnych upodobań. Mi osobiście najlepiej mięso smakuje posypane solą. Maczamy go póxniej w jajku i dajemy do mąki kokosowej. Czynnośc powtarzamy aż jajko się nie skończy.


Smażymy na rozgrzanym smalcu. I można śmiało konsumować :).  

czwartek, 6 kwietnia 2017

FIT Rafaello [fat bombs, legalne słodycze, lchl, keto kulki]

FIT Rafaello [fat bombs, legalne słodycze, lchl, keto kulki]

Każdy z nas lubi chyba rafaello. Jest ono uznawane w dzisiejszym świecie jako słodycze premium.
Znalazłem pewien sposób, dzięki któremu będzie można je zjeść nie martwiąc się o przyrost tkanki tłusczowej :).

Składniki:

100 g wiórków kokosowych
30g oleju kokosowego
50g erytrytolu

Przygotowanie:

Potrzebujemy dobry, mocny młynek. Mielimy wiórki kokoswe do uzyskania mokrej masy. Olej kokosowy rozpuszczamy w mikrofalówce, dodajemy erytrytol i mieszamy wszystko razem.


I teraz rozdroże: Albo lepimy z tego kulki, albo wylewamy do pojemnika na tworzenie kostek lodu (koniecznie plastikowy). Całośc trzymamy w zamarażalce, lub w lodówce.  







wtorek, 4 kwietnia 2017

Alternatywa dla gołąbków – Ptasiory, czyli frankfuterki zawijane w goudzie i w boczku [keto, optymalna, lchf, cheat day]

Idealny posiłek dla osób ceniących sobie zakąski i zagryzki :).

U mnie się przyjęło, a jak będzie u Was?

Potrzebujemy:

Frankfuterki
ser gouda w plastrach
boczek w plastrach

Przygotowanie:

Banalnie proste. Wystarczy że kiełbaski owiniemy serem gouda i boczkiem, tak żeby wyszło nam coś na wzór 'gołąbków'.

Zapiekamy wszystko w piekarniku, 10-15 minut w temperaturze 180'C.


Czekamy aż wystygną i zajadamy ze smakiem :).  

Jeśli boimy się retencji wody po posiłku, spożywamy potas w proporcji do sodu 1:3. 




niedziela, 2 kwietnia 2017

'Ty już chyba sam zapomniałeś, jak to jest być grubym'... Projekt: Zbuduj, zniszcz, odbuduj. Bez klasycznej redukcji.

'Ty już chyba sam zapomniałeś, jak to jest być grubym'...
Projekt: Zbuduj, zniszcz, odbuduj. Bez klasycznej redukcji.



Wielu z moich klientów, odnośnie prowadzenia dietetycznego i treningowego zarzuciło mnie już wielokrotnie pytaniem: 'Ty już chyba sam zapomniałeś jak to jest być grubym".

Może i rzeczywiście. Od czasu odkąd byłem ulany minęło już znacznie troche czasu, ale postanowiłem rzucić sobie kolejne wyzwanie. Czyli projekt 'Zbuduj, zniszcz, odbuduj'.

Założenia były proste. Przez trzy pełne miesiące zniszczyć całą pracę którą włożyłem w sylwetkę która mi się zawsze marzyła, a potem w trzy miesiące bez typowej redukcji, bez cardio, bez biegania po godzinę - jednak trzymając się swoich założeń żywieniowych i trenować klasycznie oporowo na wolnych ciężarach. Bez głodzenia, bez cardio, na niskich powtórzeniach (3 oraz 5) Efekt? Chyba mi się udało :).

Wcześniejsze zdjęcia również dobrze udowadniają, że tak na prawdę My i tylko decydujemy, jak wygląda nasze ciało.

Styczeń 2014:

Totalne lenistwo, przetworzone żarcie, dużo imprez, dużo alkoholu, stresująca praca fizyczna. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem kiedy osiągnałem tak duży stan ulaństwa.

Bycie grubym dla ciała człowieka jest bardzo komfortowym uczuciem. Z tego względu, że organizm podświadomie wie, że ma dużo rezerw energetycznych w tkance tłuszczowej. Dlatego też nie widzimy tego, jaki wysoki mamy poziom tkanki tłuszczowej w organizmie.

Waga: 110kg

Styczeń 2016:

Po dwóch latach w końcu udało się zgubić 40 kg. Wiadomo, człowiek czuje się bardzo lekki, ma więcej energii. Nabyłem bardzo dużą wiedzę, jeśli chodzi o trening siłowy, o odpowiednie odżywianie. Przebyłem przez na prawdę długą drogę jeśli chodzi o szkolenia, pozyskiwanie wiedzy z materiałów szkoleniowych i czytania odpowiednych książek i artykułów. Jak widać – wiedza weszła w nawyk. Sylwetka bardzo się odchudziła, ale jednak jak to jest na sporej redukcji – mięśnie nie były jeszcze tak widoczne jak chciałem.

Październik 2016:

Przez 10 miesięcy nabyłem odpowiedniej kondycji, siły mięśniowej. Stosowałem w ten czas głównie profil dietetyczny ukierunkowany na białko i tłuszcze. Sam na sobie testowałem niektóre sposoby uzyskane z wiedzy dietetyków klinicznych na których w dalszym ciągu bazuje. Prawda jest taka, że jednak jeżeli te wszystkie porady działają na osoby chore – tym bardziej zadziałają na osoby zdrowe.

Wtedy usłysząłem wiele razy od moich podopiecznych, którzy wraz z moją pomocą zbliżają się do osiągniecia swojej wymarzonej sylwetki, że mi się w głowie poprzewracało i już sam zapomniałem, jak to jest być grubym i ulanym. Wtedy doszło do mnie, że to kolejny problem. A każdy problem, to szansa na rozwój.

Po przeprowadzeniu skrajnej redukcji postanowiłem, że przez trzy miesiące będę jadł jedzenie od którego miałem dośc sporo przerwy. Czyli pizza, żarcie z punktów gastronomicznych, Mc Donalds, gotowe słodycze z tłuszczami utwardzanymi, pączki, ciastka z automatów, białe pieczywo i inne rzeczy które są wrogiem sylwetki. Zdażało mi się też często wpadać w szpony kilkudniowych ciągów imprezowych. Trenować- trenowałem ale bardzo rekreacyjnie. Bez zbytniego szału, w który kocham wpadać na klasycznych treningach. W trzy miesiące przytyłem 15 kg. Po trzech miesiącach, gdy status mojej sylwetki osiągnął już poziom wymarzonego ulaństwa, postanowiłem w maksymalnym stopniu odbudować to co chwilowo straciłem.

STYCZEŃ 2017:

O proszę, browarek na zdjęciu metamorfozy. Tego jeszcze nie było ;-).

Na początku musiałem zmienić szlaki metaboliczne z węglowodanów – na tłuszcze. Przez 30 dni stosowałem dietę wysoko tłuszczową, aby zminimalizować wydzielanie insuliny. Trenowałem w tygodniu tylko przez trzy dni siłowo. Nie wykonywałem żadnego treningu cardio. Więc żadne joggingi, bieżnie nie wchodziły w grę. Raz od czasu nakręcałem metabolizm treningami HIIT, lub interwałami na rowerze.

Po 30 dniach, zaczałem ciężej trenować siłowo, wykonywałem głównie Przysiady, Wyciskanie Leżąc oraz Martwe Ciągi. Raz od czasu dołaczyłem do treningu treningi dynamiczne, jak wskoki na pudła z obciążeniem, podrzuty, rwania. Również w tym okresie przeszedłem na Intermitting Fasting – czyli na post żywieniowy. Wielu z moich znajomych do dziś niedowierza, że podczas tego protokołu dietetycznego jem tylko... raz dziennie.

W założeniach tego rodzaju planu żywieniowego – jest powrót do korzeni. Ludzkość nie zyje na świecie od 100 lat i nasi przodkowie 10000 lat temu nie jedli śniadań o 8.00 i nie stosowali się klasycznym trzem posiłkom dziennie. Więć organizm ludzki, jest przystosowany do takich rozwiązań. Wiadomo – najtrudniejsze jest pierwsze kilka dni. Wtedy nawet okruszki w klawiaturze wydają się być wyjątkowym rarytasem. Ale ludzkie ciało, jest tak cudownym mechanizmem, że przystosuje się do wszystkich możliwych warunków.

Jakie są zalety takiego planu?

Na pewno to, że jednak nie marnujemy dużo czasu na jedzenie w ciągu dnia. Jemy jeden posiłek, ale bardzo syty (w moim przypadku 3000kcal w dzień treningowy i 2500kcal w dzień nie trenigowy – to i tak dużo więcej niż wynosi moje 'zero kaloryczne'). Jest dużo szybsza regeneracja organizmu, bo jednak organizm nie jest obciążony przez ciągłe trawienie.

Zrezygnowałem totalnie z węglowodanów na rzecz tłuszczów. Przez okres 6 miesięcy tylko raz zrobiłem sobie cheat week w formie pizzy, pączków i ziemniaków. Ale tylko przez to, żeby zobaczyć jak reaguje na węglowodany po tak długim czasie. Wniosek? Przytyłem tylko 1kg, które dość szybko wróciły do ujemnych kilogramów.

KWIECIEŃ 2017:

Chyba się udało zbliżyć maksymalnie do stanu z października. Wiadomo- sylwetka nie jest tak ostra i tak opalona jak to było w Październiku, ale nie będe tutaj ściemniał i zmieniał daty na zdjęciach. Nic mi to by nie dało, a Was bym jawnie kłamał prosto w ekran. Redukcję planuję dopiero za miesiąc ;).

Siłowo – również poprawiłem rezultaty. Przez 3 miesiące dołożyłem około 70kg do wyniku z przysiadów, 50kg do sztangi na Wyciskanie leżąc i 50kg na martwy ciąg. Wydolnośc organizmu również wzrosła, ostatnio po przebiegnieciu 25 minut interwałowego biegu byłem zdziwiony, że czas dobiegł już końca.

Dalej kontynuuje poprzedni plan treningowy zakładający trzy razy w tygodniu 10 serii przysiadów, 10 serii wyciskania leząc i 10 serii martwego ciągu na niskich powtórzeniach (maskymalnie 5) Zwiększyłem ilośc treningów o mieszanym wysiłku jak własnie HIIT, tabata i interwały. Aktualnie jestem w fazie deloadu – który jest bardzo ważny podczas treningów. Polega to na tym, że przez tydzień (w moim przypadku półtora – bo treningi były bardzo ciężkie dla mojego centralnego ośrodka nerwowego).

A kiedy przychodzi czas na deload? Każdy z nas ma inaczej, ale mi osobiście piana przestaje lecieć z pyska poczas robienia przysiadów :).

Jeżeli doczytałeś/aś to tego momentu: to oczywiście chciałem Ci za to bardzo podziękowac, że jednak znalazłeś trochę czasu na moje niedzielne elaboraty :).

Mam nadzieję ,że tym artykułem udowodniłem, że tak naprawdę sami decydujemy jak wyglądamy. A jeśli chcesz również sam zadecydować jak wygląda Twoje ciało, ale nie wiesz od czego zaczać. Odezwij się do mnie na Facebooku https://www.facebook.com/fitkarnik/ lub napisz e-mail: fitkarnik@gmail.com – razem znajdziemy drogę w której osiągniesz to co pragniesz. Pamiętaj, że obowiązuje promocja wiosenna, z której grzechem byłoby nie skorzystać :).



sobota, 1 kwietnia 2017

MAMY TO!

MAMY TO!

Już tyle osób odwiedziło bloga :-). To całkiem spora gromada osób, licząc na to, że cały projekt Fitkarnik działa dopiero rok.

Z tej okazji wprowadzam dodatkową promocję na plany żywieniowe oraz treningowe, oraz na treningi personalne. Wszystko to, żeby Wy moi drodzy widzowie - byliście bardziej zadowoleni! :)

W celu skorzystania z promocji – zapraszam do kontaktu : fitkarnik@gmail.com lub www.facebook.com/fitkarnik