Śląski żurek [lowcarb]\
'Jedz dużo żuru będziesz chłop jak z muru' - tak mawiała moja mama.
Wyznacznikiem dobrego żurku jest to,
że gdy wsadzimy do niego łyżkę- to stoi sztywno jak... :v sami
wiecie.
Kolejny musthave na redukcji. Tak na
redukcji, dobrze czytacie :).
Żurek jest robiony z mąki żytniej, a
żyto jak i jego przetwory (chleb, płatki), są aceptowalne
przezemnie. Głównie z tego względu, że żyto jako jedne ma kwaśny
odczyn dzięki temu jest trawione w podobnych warunkach, jak białko
oraz tłuszcze.
Gotowany na kościach, i tłustym
mięsie będzie idelny jako smarowidło dla naszych stawów :).
Jedyne czego potrzebujemy – to
starszej babuszki sprzedjącej na ulicy czosnek i żurek. Dlaczego?
Ponieważ lepiej jest dać zarobić takiej babci, niż ładować kasę
w kieszeń prezesa jakieś dużej firmy 'żurkowej'.
Potrzebujemy, jeszcze bulionu. Ja
pokombinowałem ponieważ nie miałem ani kości, ani stricte mięsa.
Przepis:
Składniki (ja użyłem):
Bulion:
200g karczku wołowego, kacza szyja
100g słoniny
przyprawy – sól, czosnek
Żurek:
5 jajek ugotowanych na twardo
100g boczku
główka czosnku posiekanego
butelka żurku od babci która siedzi
na krzesełku w dużych miastach.
Całość pokroiłem i gotowałem około
8h na wolnym ogniu. Na początku nie wierzyłem w swoją kreatywność
kulinarną, ale jednak w tym przypadku mnie również nie zawiodła
:).
Gdy bulion mamy już gotowy, wlewamy do
niego całośc w butelce i gotujemy 5 min. Najlepszy jest na drugi
dzień, jak się przejdzie.
Z racji tego, że miałem jeszcze troche mało węgli jeśli chodzi o ten dzień, zrobiłem sobie kanapki z chleba żytniego na zakwasie, obłożone boczkiem i kapustą. Dla mnie bomba :)