Jak nie przytyć na wakacjach [ART]
Dawno nic nie pisałem, jeśli chodzi o
jakieś moje dłuższe wywody.
Wszystko jest pięknie w okresie kiedy
pracujemy nad sylwetką. Kilogramy lecą w dół, sylwetka się
poprawia. Jestesmy gotowi do wyjścia na wakacyjną plaże.
Po całym roku ostrego zapierdalania,
decydujemy się na urlop. Pakujemy walizkę, zamawiamy Last Minute, i
już trzy dni później jesteśmy w odległym kraju. Aż tu nagle
wchodzimy na stołówkę i dup. Allinclusive.
Chwilowy
skręt kiszek, i już siedzimy z talerzem na kolanach jedząc
wszystko, nawet talerz. Tydzien swawoli, wchodzimy na wagę i
nagle... 7kg więcej.
Mam
kilka rad dla Was które sam stosowałem na wyjeździe. Byłem w
Bugłarii, a jednak jedzenie Bułgarów bardzo się rózni od tego co
jem na codzien. Były słone sery, chude mięsa, mało orzechów, o
maśle orzechowym oraz oleju kokosowym nigdy nie słyszano. Zamiast
masła – margaryna. A chleb w dwóch odmianach, pszenny z karmelem
i pszenny bez karmelu. Z mięs – mielonki, kiełbasy. Czyli
jesteśmy w dupie. Skoro mamy Allinclusive, to chyba nie będziemy
kupowac jedzenia na mieście. Szybki rachunek sumienia i zaczynamy.
Nie
ukrywam, że trochę się przygotowałem na taki wyjazd, trochę –
jeśli chodzi o suplementy. Zabrałem ze soba ,zielony jęczmien,
witaminę C, potas, magnez i kompleks witamin. Buty do biegania i
ciuchy do biegania jako pierwsze poleciały do mojej podróznej
walizki.
Z
racji tego, że wstaje razem z kurami, (czytaj. 6.00) już bez
budzika, pierwsze co robiłem to wiadomo – łyżeczka zielonego
jeczmienia, z 1 gramem witaminy C i połową soku z cytryny. Zalana
wodą i do dzioba, chlup. O toalecie nie będę Wam wspominał, ale
odrazu po niej brałem buty do biegania i co drugi dzien robiłem
przynajmniej 25 minut łacznego treningu interwałowego. Z racji
tego, że dziennie tak wstawałem, w dni nieparzyste byłem tylko
biegać, a do tego dorzucałem 12-minutową tabatę. To fajnie
nakręca nasz metabolizm na cały dzien, i nawet jeśli nam się
zdarzy zjeśc coś zakazanego (jak w moim przypadku – 1kg lodów),
to nie musimy się martwić, że to nam się odłoży.
Potem
wiadomo – oczekiwanie na otwarcie stołówki.
Jeśli
chodzi o pory posiłków – były trzy. Śniadanie pomiędzy 8-10,
lunch pomiędzy 12 a 14, deser między 15 a 17 oraz kolacja pomiędzy
18-20. Na tym trzecim – byłem zaledwie raz, bo chciałem spróbowac
jak smakują ich desery.
Na
śniadanie chyba wszędzie są jajka, warzywa i ser zółty– więc
jedno mamy już totalnie z głowy :). Zamiast chleba często brałem
ichniejszy omlet na który kładłem ser żółty, żeby zagryzać
jajka. Do tego na każdej stołówce znajdziecie dużo warzyw. Ja
dodatkowo polubiłem kwaśne mleko z twarogiem i kilkoma owocami –
dla smaku i lepszego trawienia.
Lunch
– również zawsze było kilka rodzajów mięs (kurczak- starałem
sie wybierać udka – mają więcej tłuszczu dzięki czemu dłużej
sycą, biała ryba. Mięso mielone – w każdym stopniu). Starałem
się, żeby ten posiłek był objętościowo – największy. Głownie
z tego powodu, że kolacja była dopiero o 18.
Kolacja
– jakoś sobie upodobałem ostatnio węglowodany w porze wieczornej
– więc tak też było w tym przypadku. Szczególnie – że
chodziłem biegać z samego rana, to wolałem, żeby te węglowodany
do rana były już przyswojone. Kucharz zdobył moje serce gdy
zaserwował ziemniaki zapiekane z serem żółtym. Do tego – były
też tłuste ryby i też kurczak.
Pomimo
tego, że jadłem 3 posiłki dziennie – nie byłem głodny.
W
opisie hotelu przeczytałem też, że jedzenie było monotonne...
Pewnie każdy z nas jak wstaje rano ma jednak do wyboru szwedzki
stół, a potem Janusze mowią, że monotonne jedzenie.
Główne
zasady:
30
minut przed oraz 30 minut po każdym posiłku – 250ml zimnej wody –
taki zabieg również nakręca nasz metabolizm.
Jeśli
wchodzisz na stołówkę i masz już ślinkę na poziomie pasa –
lepiej zacząć od warzyw. Dzięki temu wstępnie zapchasz żołądek
i nie bedziesz musiał jeść na umór.
Małe
talerze – sprawdzają się lepiej niż duże – dzięki temu pełny
mały talerz a pełny duży talerz wygląda podobnie, ale jednak jest
na nim mniej pożywienia.
Jeden
dzien – pozwól sobie wtedy na wszystko na co masz ochotę. Dzieki
temu nie bedziesz pózniej w domu pluł sobie w twarz, że 'aaaa
mogłem to i to zjeść'. Ja sie zatrzymałem na 1kg lodów, 500g
chałwy, kilku bułgarskich batonikach, opakowaniu chałwy do
smarowania (!) i paczce wafli ryżowych. Na drugi dzien oczywiscie –
byłem opuchnięty, jak to zawsze po takiej ilości prostych
węglowodanów, ale w następny dzien – już wróciłem do
poprzedniego wyglądu. Jednorazowy, spory wyrzut jakiegokolwiek
hormonu – czy to kortyzol, czy to insulina jakoś nie psuje nam
sylwetki. Ważne ,żeby to był jednorazowy ;)
Nie
piłem alkoholu (codziennie). Pamiętajmy o tym, że jedziemy na
wczasy wypoczywać, a nie upijać się do nieprzytomności. Najebać
to się można kiedy indziej, a co to za sens wrócić w palpitacjach
alkoholowych z wakacji?
Jadłem w sumie wszystko na co miałem ochotę na stołówce, przynajmniej ,żeby spróbować po kawałku jak to smakuje. Wystarczy tylko zmienić myślenie z takiego zachłannego, które też przerabiałem czyli:
-Całe jedzenie jest moje! Trzeba je natychmiast zjeść!
na :
-Przecież jedzenie jest zawsze, nie muszę tu i teraz tego jeść.
Unikałem napojów z automatu, piłem tylko wodę, kawę i parzyłem sobie herbaty, mięte, rumianek - wystarczało. Gdybym był jak typowy Janusz, to pewnie ciezko by mi było pić drinki bez nich, ale na szczęście nie jestem :)
Pozatym:
Dużo
sparecuj. Podczas wyjazdu zrobiłem ponad 120km spacerów, lubię
spacerować i muszę zawsze wcisnąć swoją stopę w każdy punkt
miejsca które odwiedzam :P.
Poniżej
propozycje posiłków które ja w tym czasie spożywałem :)
Mam
nadzieje, że pomogłem :)
Defakto,
waga sprzed wyjazdu – 76.8 ,waga po wyjedzie 77,1 kg :)
Płatki kukurydziane (o zgrozo! skrobia modyfikowana ble ble ble, raz na tydzien można:), z ciepłym mlekiem kozim + ser kozi, dżem i morele.
Jajka maczane w miodzie (FANABERIA!), omlet, ser żółty i pomidory :)
Ichniejsza kiełbasa z serem zółtym, kapusta czerwona, bakłażan i to dobre coś, którego nazwy i smaku nie pamiętam :P.
Ichniejsza kiełbasa, łyżka ryżu, kurczak i sałatka warzywna :)
Znów omlety z serem (z ciasta filo nazywa się to banica), ser żółty i jajka na twardo.
Bułgarski chłodnik - tatarator, cukinia, kurczak i borkuły.
Pieczone ziemniaki, kebapczety (kiełbaski), kurczak
Makrela, pieczone ziemniaki, sałatka szopska
Jaja (sadzone i na twardo), z dodatkiem ich słonego białego sera, mleka koziego i łyżki dżemu.
Banica, ser zółty oraz jajka
Wątróbka, ryba w panierce, cukinia i sałatka szopska
Fanaberie - dwa rogaliki maślane z dzemem, jajka, banica, ser żołty i biały.
Ich kotleciki, ziemniaki , i... zapiekanaka z serem i szynką
Sernik z makaronem, przekonał mnie przypieczony ser na górze :)
Ostani dzien wyjazdu, chyba nie ma tak źle? :)