Nie wiem, jak Was ale mnie irytują burgery, nawet te ze znaku slow-food. Trzeba albo użyć lewarka do rozepchania swojej gęby, żeby go ugryźć - albo użyć imadła, żeby zmniejszyć jego rozmiar.
Tu ciekawa alternatywa, oczywiście i burgery i mini-bułeczki zrobiłem sam :).
Składniki:
Bułki:
1 jajo
30 g zmielonych otrębów owsianych
20g słonecznika
20g pestek dyni
20g siemię lniane
10g błonnik gryczany (dałem go głownie dla koloru)
2/3 łyżeczki proszku do pieczenia
50g koziego mleka (można użyć dowolnego, byle bez laktozy)
szczypta soli.
Wszystkie składniki miksujemy na średnio-gęstą masę - rozgrzewamy piekarnik do 180'C. Ciasto przelewamy równomiernie do foremek na muffiny i pieczemy do suchego patyczka. Około 20 minut w temp. 180'C z termoobiegiem.
W między czasie robimy mięso. Ja użyłem:
160g Atrykotu (można zmielić, ja z braku maszynki pociachałem wszystko nożem na drobn
e kawałeczki)
drobno skrojone pół czerwonej cebuli
drobno skrojony ząbek czosnku
1 jajko
sól i pieprz do smaku
10g smalcu do smażenia.
Wszystko również mieszamy w misce, jak mielone. Rozgrzewamy smalec lub olej kokosowy na patelni i smażymy do zamienienia.
Jako sos użyłem pasty z papryczek chilli Harissa - uwielbiam jej ostry smak :).
Do bułeczek używamy sałaty, czy pomidorka koktajlowego dla uzupełnienia ;).
Jak widzicie dieta nigdy nie ma prawa być nudna z Fitkarnikiem.
Makro dla całości (wyszły cztery potwory)
919 kcal , B: 68g WW: 25g T: 61